BlackVPN recenzja 2024 - Co warto wiedzieć przed zakupem

Zadowalający poziom szybkości mimo problemów z łącznością

Kiedy działała prawidłowo, sieć Black VPN zapewniała wysoką szybkość połączeń. Niestety tylko 2 z 20 udostępnianych serwerów (USA East i USA Central) w ogóle umożliwiały nawiązanie łączności. Tak niewielka ilość sprawnych serwerów stanowi ogromny problem, gdyż mogą one łatwo ulegać przeciążeniom w przypadku wzrostu liczby użytkowników.

Wyniki testów szybkości

W czasie testów 2 działających serwerów szybkość połączeń utrzymywała się na poziomie 60 Mb/s, co wystarcza do streamowania z Netflix w rozdzielczości HD na 7 urządzeniach jednocześnie, czyli maksymalnej dopuszczalnej ilości na pojedyncze konto BlackVPN. Warto jednak wspomnieć, że oba serwery znajdowały się w moim kraju zamieszkania, przez co uzyskane wyniki mogą być nieco zawyżone w porównaniu do prób korzystania z nich z bardziej oddalonej lokalizacji.

Zaplecze techniczne – niewielka liczba wysoce awaryjnych serwerów

BlackVPN to naprawdę mała sieć VPN oferująca zaledwie 20 serwerów w ramach płatnej subskrypcji. Tak skromne zaplecze techniczne stwarza ryzyko sporych wahań szybkości i przeciążeń serwerów, ograniczoną możliwość streamowania i blokowania serwerów przez witryny dostępne tylko w określonych lokalizacjach. Niestety większość serwerów nie działała mimo prób przeinstalowania usługi i zmiany ustawień. Spośród 20 udostępnianych serwerów, 4 dedykowane serwery do streamowania zlokalizowane są w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a pozostałe 16 standardowych serwerów znajduje się w innych krajach. Niestety tylko 2 serwery do streamowania okazały się sprawne w testach, a pozostałe zawodziły mimo wielokrotnych prób i długiego oczekiwania na połączenie.

Inne dobre sieci VPN oferują o wiele szersze zaplecze serwerów, które działają zawsze bez zarzutu. Przykładowo, sieć NordVPN gwarantuje wysoką stabilność połączeń, co udało mi się zweryfikować podczas testów setek spośród ponad 5000 udostępnianych serwerów.

Zabezpieczenia – zaawansowane szyfrowanie; brak ochrony przed wyciekami adresów DNS

BlackVPN stosuje szyfrowanie w wojskowym standardzie 256 bitów, który uważany jest obecnie za najbezpieczniejszy na rynku. Niestety ani razu nie udało mi się połączyć ze standardowym serwerem sieci (tzw. serwery privacy), przez co zaawansowane szyfrowanie nie zdało się na wiele. Za każdym razem natrafiałem na utratę łączności z serwerem, a próby ponownego połączenia okazywały się bezskuteczne niezależnie od wyboru oprogramowania klienckiego i protokołu VPN.

Na domiar złego, kiedy już udało mi się połączyć z 2 serwerami sieci, powodowały one wycieki adresów DNS, ujawniając moją rzeczywistą lokalizację tożsamość i inne dane dostawcom usług internetowych, organom rządowym i innym stronom trzecim.

Występowanie wycieków DNS to jasny sygnał, że użytkownik nie jest w pełni anonimowy i sugeruje, że BlackVPN nie zapewnia nawet podstawowego poziomu ochrony.

Ochrona prywatności – zapewnienia o nierejestrowaniu połączeń niezgodne z polityką prywatności

Operator sieci BlackVPN stosuje pozornie politykę niegenerowania dzienników połączeń i zapewnia, że w żaden sposób nie gromadzi danych użytkowników. Choć zapewnienia te nie zostały dotąd zweryfikowane w następstwie żądań ujawnienia danych ze strony organów ścigania lub władz państwowych, polityka prywatności Black VPN zawiera wzmiankę, że operator może odtajnić dane „pod przymusem”.

W polityce prywatności znaleźć można również sekcję zabraniającą korzystania z usługi w celu naruszania praw autorskich jakichkolwiek podmiotów, a operator zobowiązuje się do monitorowania kont użytkowników w przypadku otrzymania zawiadomienia ze strony posiadaczy praw. Naturalnie, prawdziwa sieć VPN bez dzienników połączeń uniemożliwiałaby właścicielom praw powiązanie jakichkolwiek działań z konkretnym użytkownikiem lub samo monitorowanie ruchu sieciowego ze strony BlackVPN. Wszystko to sugeruje, że operator musi w rzeczywistości gromadzić pewien zakres poufnych danych.

Jeszcze większym powodem do obaw jest fakt, że stojąca za BlackVPN firma posiada siedzibę w Hongkongu. Biorąc pod uwagę wzajemne umowy w zakresie bezpieczeństwa narodowego z Chinami, każda sieć VPN w Hongkongu stanowi poważne zagrożenie dla prywatności użytkowników. Jest to też tym bardziej martwiące w świetle faktu, że większe sieci VPN w dużej mierze wygaszają swoje serwery w Chinach, by uniknąć inwigilacji ze strony tamtejszych władz.

Dział obsługi klienta BlackVPN zwyczajnie nie istnieje. Mimo co najmniej 5 prób kontaktu przez pocztę e-mail i system zgłoszeń w sprawach technicznych i w celu uzyskania zwrotu ani razu nie doczekałem się odpowiedzi. Takie podejście do klientów oznacza niestety, że wszystkie problemy techniczne trzeba rozwiązywać własnoręcznie (o ile to możliwe), a pieniędzy wydanych na subskrypcję zwyczajnie nie sposób odzyskać.